No właśnie? Tytuł mojego bloga to ,,Z plecakiem po górach”, ale co do tego worka wrzucić. Dzisiaj zatem krótko i na temat o tym co powinno zabierać się ze sobą na górskie wycieczki. Wpis dotyczy wersji wiosenno – letnio – jesiennej.
Żeby móc się spakować najpierw wypadałoby mieć plecak. Nie reklamówkę z biedronki, torebkę, worek, itd. tylko plecak. Najlepiej jeśli wybieramy się na jednodniową wycieczkę, to nie powinien być większy niż 40-45 litrów. Tak w zupełności wystarczy. Warto zainwestować w taki, który ma dobry system nośny, dzięki czemu nasze plecy nie będą spływały potem po kilku minutach i może nie doświadczymy tego przykrego momentu, kiedy trzeba znowu założyć plecak na mokrą koszulkę. Wybierając plecak warto poszukać takiego modelu z dodatkowym pokrowcem przeciwdeszczowym. Na pewno się przyda i wtedy będziecie dziękować sami sobie, że zdecydowaliście się na taki zakup. A jeśli nie będzie dołączonego pokrowca, to zabierzcie ze sobą zwykły worek na śmieci i po wycięciu odpowiednich dziur też się nada.
A co jak już mamy plecak? Zacznijmy od spakowania mapy. Mapa to podstawa i bez niej ani rusz! Jak słyszę ludzi, że przecież są znaki i nie można się zgubić to mnie krew zalewa… Mapa najlepiej laminowana, wtedy posłuży wam długie lata. Warto dołożyć kilka złotych i mieć spokój na lata. Papierowe mapy po jednej wyprawie w deszczu nadają się tylko do wyrzucenia. Z mapy korzystajmy nie tylko na trasie, ale przede wszystkim przed wycieczką. Sprawdźcie jak dokładnie biegnie trasa, gdzie są schroniska lub inne bezpieczne miejsca, ile szacunkowo zajmie przejście poszczególnych etapów, gdzie zrobić postoje i jakie są alternatywne ścieżki. Mapa w rękach umiejącego ją czytać turysty to nieoceniony skarb!
Nie życzę nikomu deszczu, ale w górach jest on nieunikniony. Wtedy przydaje się odpowiednia kurtka przeciwdeszczowa. Nie kupujcie żadnych folijek czy deszczówek na straganie za 5 zł. Nie chronią przed wodą, łatwo się dziurawią, nie przepuszczają powietrza i są jednorazowego zastosowania. Kurtka daje nieporównywalną ochronę. Kaptur w niej to rzecz obowiązkowa. Zwróćcie uwagę, żeby była z oddychającego materiału. Inaczej zafundujecie sobie saunę, zwłaszcza zakładając kurtkę np. na krótki rękawek.
W górach pogoda jest zmienna, a temperatura znacznie niższa niż u podnóża szczytów. W plecaku trzeba mieć na taką okoliczność ciepły sweter, polar lub softshell. Kiedy temperatura spadnie o kilka stopni ciepły polarek będzie wybawieniem. Na nagłe zmiany pogody warto mieć również parę skarpetek, cienkie rękawiczki oraz czapkę/opaskę. Rzeczy te nie zajmują dużo miejsca, a mogą pomóc w komfortowej wędrówce, nawet przy niepogodzie.
Wiadomo, że wspinaczka generuje spory apetyt i w plecaku trzeba mieć ,,coś na ząb”. Mój absolutny standard to kanapki z serem lub dżemem. Nie zabierajcie w ciepłe dni pieczywa z kiełbasą, bo łatwo się psuje i możecie się pochorować. Można zamiast tego zabrać kabanosy. Do picia oczywiście woda oraz mały termos z ciepłą herbata. A na deser czekolada, batoniki i jakieś proste ciacho np. herbatniki. Oprócz tego czasami zabieram twarde owoce, np. jabłka i suszone owoce (śliwki, morele, figi). Dają sporego kopa, kiedy już nie ma sił. Nie bierzcie za dużo jedzenia. Trzeba zjeść porządne śniadanie, a na trasie zawsze można wejść do schroniska. Po powrocie do pokoju na pewno nie zjecie już kanapek, które zostały z wyprawy. Poza tym z przepełnionym brzuchem nie idzie się komfortowo.
Co jeszcze? Zostały już same niewielkie objętościowo rzeczy, ale bardzo ważne. Pierwsza z nich to niewielka apteczka: bandaż, plaster, tabletki przeciwbólowe, koc termiczny i krem przeciwsłoneczny z dużym filtrem UV. Zawsze trzeba mieć ze sobą małą latarkę lub czołówkę. Do tego naładowany telefon komórkowy i scyzoryk. W gorące letnie dni nie zapominajmy o nakryciu głowy i okularach przeciwsłonecznych.
Tak spakowani możemy bezpiecznie wyruszyć na całodzienną wędrówkę w góry.
Udanych wypraw i bezpiecznych powrotów.